Biskupia Kopa to 22-gi szczyt z listy Korony Gór Polski, przy którym przybiłam dziś pieczątkę, 6-ty na liście pod względem wysokości.
Dróg na szczyt jest wiele. Jeśli komuś zależy na szybkim zgarnięciu stempla, wyrobi się w półtorej godziny. Nam zależało na dłuższym spacerze, bo zapowiadał się piękny dzień polskiej złotej jesieni.
Na szczyt chcieliśmy wejść czerwonym szlakiem z Jarnołtówka. Samochód pozostawiliśmy pod agroturystyką, gdzie miła właścicielka pobiera opłatę 5 zł za pozostawienie samochodu na jej terenie.
Szlak, początkowo płaski, po chwili odbija w lewo w las i zaczyna się podejście. Na szczycie Grzebień można na chwilę przysiąść, by podziwiać widok na okolicę.
Pomimo, że tablica na dole wskazywała do szczytu 1:40, nam udało się wejść w 55 minut (3,2 km, 480 m przewyższeń).
Na szczycie było tłoczno i hałaśliwie, zrobiliśmy więc szybko zdjęcia do książeczek, przybiliśmy pieczątki i ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem.
Po dojściu do Krzyża Pojednania odbiliśmy w lewo, gdzie zaczyna się dosyć strome zejście w dół.
Niżej szlak czerwony łączy się z żółtym, jednak po chwili odbija w prawo. Oba szlaki dochodzą w to samo miejsce, jednak czerwony jest dłuższy i ciekawszy – żółty, zdaje się, biegnie na tym odcinku głównie szutrową drogą.
Z Przełęczy pod Zamkową Górą na szczyt chcieliśmy wejść również czerwonym szlakiem, jednak okazało się to nie takie łatwe. Po dłuższej chwili konsternacji odnaleźliśmy wejście na ścieżkę… w krzakach.
Z Zamkowej Góry dalej szliśmy czerwonym szlakiem, który robi się nieco kręty i trzeba uważać, aby się nie pogubić. Na Rozdrożu pod Szyndzielową Kopą czerwony szlak łączy się z żółtym, a później z niebieskim przy miejscu wyglądającym jak nieczynne wesołe miasteczko.
Stąd poszliśmy już szlakiem niebieskim. Przez moment szlak biegnie równo z zielonym przy potoku, aż odbija przez mostek na prawo i biegnie przez skały i drabinę.
I tak doszliśmy do tytułowego Piekiełka.
Stąd już żółtym szlakiem doszliśmy do osiedla domków. Aby oszczędzić sobie drałowania drogą asfaltową, skróciliśmy drogę idąc między domkami przy asyście Google Maps, aż doszliśmy do czerwonego szlaku, z którego startowaliśmy.
Całość wg. Garmina wyniosła 16,5 km, na którym to odcinku pokonaliśmy 907 m przewyższeń. Zajęło nam to niecałe 5 godzin.